Arsenal vs. Birmingham 1-2. Katastrofalny klops w obronie i zła passa nadal trwa...

27 lut 2011

(
Sędzia: M. Dean
ARSENAL
1-2
BIRMINGHAM CITY
Van Persie 38’

Zigic 28’            Martins 88’

Cóż – poczekamy sobie jeszcze na trofeum… Arsenal przegrał dziś w pełni zasłużenie finał Carling Cup ze świetnie grającym i wspaniale walczącym Birmingham City. Prawdę mówiąc, po tym co stało się w 2 minucie miałem dziwne poczucie, że gdybyśmy wygrali, to byłaby to jednak duża niesprawiedliwość. Oczywiście nadal ściskałem jak tylko się da kciuki za korzystny rezultat, ale  gdzieś głęboko siedziało we mnie przekonanie, że jeśli wygramy to w bardzo dużej mierze dzięki sędziemu.

W 2 minucie mianowicie, asystent sędziego podniósł chorągiewkę sygnalizując spalonego, gdy  w rzeczywistości pomocnik Birmingham – Bowyer był 2 metry przed ostatnim obrońcą Arsenalu. Kompletnie niewytłumaczalny i żenujący błąd. Jako że sędzia późno odgwizdał tegoż spalonego, Bowyer zdążył minąć Szczęsnego, a ten nie widząc innego wyjścia powalił rywala na ziemię. Podsumowując, gdyby nie niesamowita indolencja arbitra, Birmingham powinno dostać karnego, a Arsenal grać w 10 i z Almunią w bramce (niewiadomo co gorsze). A wszystko to już od 2 minuty meczu! Warto odnotować też kolejny straszny błąd Clichego przy pilnowaniu linii spalonego.  

Drużyny niesłusznie kontynuowały grę w pełnych składach, a na wielkiej tablicy świetlnej na Wembley wciąż widniał rezultat 0-0. Niesprawiedliwość która spotkała piłkarzy Birmingham, zmotywowała ich jeszcze bardziej i w pierwszej połowie panowali na boisku. W 28 minucie udokumentowali swoją przewagę golem Zigicia z rożnego. Z resztą ten rosły napastnik wygrał chyba wszystkie pojedynki główkowe w pierwszej części spotkania. W Arsenalu, Rosicky grał gorzej niż Fabregas grałby na 1 nodze, a jedynie Wilshere, który powoli wyrasta na jedną z największych gwiazd angielskiej piłki,  i Van Persie grali nieźle i to właśnie przebłysk geniuszu Holendra dał nam wyrównującą bramkę w 38 minucie. Piłkarze Arsenalu z ulgą zeszli jednak na przerwę, a ja liczyłem, że Wenger wleje im w szatni trochę oleju do głowy i kleju w buty. 

W drugiej połowie Arsenal zaczął grać dużo lepiej i stworzył sobie kilka niezłych sytuacji. Zwłaszcza Nasri raz po raz nękał Fostera ultra mocnymi strzałami z dystansu. Foster bronił jednak wszystkim czym się dało, nawet twarzą i nie wpuścił bramki. Arsenal za to dał się pokonać – i to własnym słabościom. Jak już dawno nie popełniliśmy jakiegoś katastrofalnego błędu w obronie, tak takowy musiał się przytrafić w 88 minucie finału na Wembley. Niestety Wojtek Szczęsny miał w nim duży udział. Na przedpolu bramki polskiego golkipera wylądowało niedokładne podanie gracza Birmingham. Piłkarze Arsenalu mieli ocean czasu, żeby sobie z nim poradzić, a konkretniej Szczęsny powinien bezproblemowo przygarnąć piłkę w swe ramiona. Koscielny jednak nie zrozumiał intencji bramkarza i próbował sam wybić futbolówkę tuż z przed rąk Szczęsnego, co jednak mu się nie udało – zwyczajnie nie trafił w ten duży okrągły przedmiot… Wojtek został mocno zmylony i zamiast złapać piłkę odbił ją do niepilnowanego Obafemiego Martinsa, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować ją do pustej bramki. Ważnym aspektem tego zajścia jest czy Szczęsny krzyknął do Koscielnego – „MOJA!!!!” , jeśli nie - to 80% winy należy do niego, jeśli zaś tak - wina w znacznej mierze przechodzi na Francuza. Może z wywiadów dowiemy się jakie usprawiedliwienie mają dla siebie obaj panowie. 

Po tym błędzie nie było już dość czasu dla Arsenalu, żeby skutecznie zareagować i puchar przeleciał nam przez palce. Mimo wszystko wydaję mi się, że Birmingham wygrało zasłużenie i po 48 latach może świętować zwycięstwo w jakichkolwiek rozgrywkach. Nasza zła passa ciągle trwa…

Piłkarz
Nota:
Uzasadnienie:
Szczęsny
4,5/10
Już w 2 minucie powinien wylecieć z boiska. Za mało wychodzi do wrzutek, a dodatkowo to feralne nieporozumienie z Koscielnym…
Sagna
7/10
Jedyny solidny gracz z tyłu.
Koscielny
6/10
Słabszy występ, nie zawsze radził sobie z napastnikami Birmingham
Djourou
5/10
Podobnie jak Djourou + ogromny klops przy drugiej straconej bramce.
Clichy
6/10
Brak koncentracji w kilku ważnych momentach.
Song
6/10
Kolejny mocno przeciętny występ.
Wilshere
7,5/10
Kolejny wspaniały mecz Anglika. Uwielbiam patrzeć z jaką łatwością, balansem ciała, zwodzi rywali. Przyszłość tego klubu.
Rosicky
5/10
Słabe rozegranie, a w grze defensywnej nie oferuje żadnego wsparcia.
Arshavin do  (76’)
6,5/10
Robił sporo wiatru, ale często brakowało mu precyzji w najważniejszych momentach.
Van Persie (do 68’)
7/10
Strzelił pięknego gola i był bardzo aktywny.
Nasri
7,5/10
Mniej widoczny w pierwszej odsłonie, a w drugiej oddał mnóstwo groźnych strzałów i grał fenomenalnie.
Bendtner (od 68’)
6,5/10
Wniósł trochę ożywienia, ale gołym okiem widać, że to gracz innej klasy niż RvP.
Chamack(od 76’)
-
Grał zbyt krótko by ocenić.

-






















     








do 68’)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Followers