Leyton Orient vs. Arsenal. Trzeba powtarzać...

21 lut 2011

Sędzia: K. Friend
LEYTON ORIENT
1-1
ARSENAL
Tehoue 88’

Rosicky 53’

Można wygrać z FC Barceloną, a kilka dni później zremisować z przeciętnym trzecioligowcem? Można, bo właśnie tak postąpił Arsenal Londyn. 

Pierwsze minuty relacji telewizyjnej ze stadionu Leyton Orient wprowadziły mnie w dość sentymentalny nastrój. Po pierwsze Matchroom stadium w Londynie to klasyczny obiekt angielski, przypominający mniejsze Highbury, z którego Arsenal wyniósł się ponad 4 sezony temu. Dodatkowo, ulokowany jest on jakby w środku blokowiska, co pozwala wielu fanom z okien i z balkonów śledzić mecze swojego ukochanego zespołu. Przypomniało mi to czasy, gdy miałem 9,10 lat i oglądałem mecze Legii z trybuny centralnego kortu tenisowego. Tak naprawdę widziałem tylko 1/3 boiska, ale i tak emocje były wielkie.

Z niechęcią przechodzę do analizy piłkarskiej meczu. Widowisko z niego było żadne.  Nie sądziłem, że kiedykolwiek zapiszę te słowa, ale najlepszy na boisku był Nicklas Bendtner. Jako jedyny starał się kończyć akcje strzałami, wychodzić na pozycję i grać 1 na 1. Może wreszcie jakieś oznaki talentu, o których tak często wspominał Arsene Wenger. Nie miałbym ku temu nic przeciwko.

Większość piłkarzy zawiodła na całej linii. Niestety, ale muszę popastwić się nad kilkoma z nich. Marouane Chamack zaliczył prawdopodobnie najgorszy mecz w karierze. Szczerze mówiąc, dawno nie widziałem tak żenującego występu jakiegokolwiek napastnika. Rozumiem, że ktoś może być w słabszej formie, ale ten gość nie walczył, nie biegał – nie robił nic. Zawsze miałem go za walczaka, a tu taki zawód. Każde jego dotknięcie piłki kończyło się stratą lub odegraniem do tyłu, a strzał jaki oddał w 100% sytuacji z pierwszej połowy był śmiechu warty. Miał parokrotnie szansę na dojście do główki po dobrych dośrodkowaniach Gibbsa, ale zupełnie nie walczył o pozycję. Żenada, kompromitacja i wstyd panie Chamack… Mam nadzieję, że to Pan przeczytasz i weźmiesz sobie do serca:)

Co do pozostałych nieszczęśników, to nie było wiele lepiej. Denilson potrafi podawać tylko do tyłu i wszerz, a o pojęciu ‘kreatywność’ chyba nigdy nie słyszał. Song w roli nieco bardziej ofensywnego pomocnika też zupełnie sobie nie radził. Choć Rosicky strzelił pierwszą bramkę od roku, to z zadań środkowego pomocnika nie wywiązał się rzetelnie, a jego strzały z dystansu biją rekordy niedokładności już od przynajmniej 2 sezonów. Wreszcie Squillaci i Gibbs nie odkupili swoich win z ostatnich występów. Gibbs dobrze wspomaga skrzydłowych i niewątpliwie jest niezły technicznie, ale głównym zadaniem obrońcy jest SKUTECZNA GRA W OBRONIE. Tego młody Anglik wyraźnie nie rozumie i po raz kolejny zawinił przy straconej bramce. Almunia też nie pomógł, puszczając strzał pod brzuchem. Almunia i refleks to po prostu antonimy.

Paradoksalnie, najlepszym defensorem był debiutant Ignasi Miquel. Kapitan zespołu rezerw grał bez tremy i kompletnie nie było widać różnicy w doświadczeniu między nim, a 11 lat starszym Squillacim. Przyzwoicie grał też Arshavin, wyraźnie odbudowujący swoją formę w ostatnim czasie.

Jak Wenger słusznie zauważył, od grudnia niemal cały czas gramy co 3 dni. Widać piłkarzom to nie przeszkadza, bo sumiennie zapracowali na remis z trzecioligowcem, co zgodnie z przepisami FA CUP oznacza powtórzenie meczu. Wiadomo też, kto czeka na nas jeśli jakimś cudem uporamy się z Leyton Orient na the Emirates - Manchester United na wyjeździe!
  
Oceny piłkarzy Arsenalu:

Piłkarz
Nota:
Uzasadnienie:
Almunia
4/10
Nie miał wiele pracy, a przy golu popełnił duży błąd. Jak zwykle…
Sagna
6,5/10
Solidny jak zwykle.
Micquel
6/10
Debiut całkiem udany. Popełnił błąd przy straconej bramce, ale ogólnie widać materiał na ciekawego, świetnego technicznie, środkowego obrońcę.
Squillaci
3,5/10
Raz przypadkowo zablokował twarzą bardzo groźny strzał. I na tyle z dobrych interwencji. Może trochę przesadzam, ale tak doświadczony i ograny obrońca powinien dominować na tle 3-ligowców, co absolutnie nie miało miejsca.
Gibbs
4/10
Niezły z przodu, słabiutki z tyłu. Standard.
Song
3,5/10
Kompletnie nieudany występ.
Denilson
4/10
Ani razu nie podjął ryzyka zagrania trudniejszej piłki niż do najbliższego kolegi...
Rosicky
6/10
Strzelił pierwszą bramkę od roku. Nie kreował kolegom sytuacji.
Bendtner
7/10
Mało strat, dużo niezłych rajdów i asysta.
Chamack
2/10
Kompromitacja, żenada i wstyd panie Chamack. Chociaż serce do gry pan pokaż następnym razem.
Arshavin
6,5/10
Niezłe rajdy i podania. Forma powoli wraca.
-


-


-


















0 komentarze:

Prześlij komentarz

Followers