Arsenal vs. FC Barcelona 2-1. CHAPEAU BAS!

17 lut 2011

Sędzia: N. Rizzoli
ARSENAL
2-1
FC BARCELONA
Van Persie 78’          Arshavin 83’

Villa 26’

Co to był za wieczór! Co to był za mecz! Co to było za wspaniałe zwycięstwo! Oczywiście znajdą się marudy, które powiedzą, że w rewanżu Barca i tak będzie zdecydowanym faworytem, ale który kibic Kanonierów nie wziąłby takiego wyniku w ciemno przed spotkaniem? Mówiąc krótko i zwięźle, Arsenal Londyn pokonał w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów wielką FC Barcelonę!

Mecz zaczął się od pewnej i zdecydowanej gry Arsenalu, który dość szybko mógł wyjść na prowadzenie za sprawą Van Persiego i Fabregasa. Ten pierwszy strzelał, ten drugi pięknie podawał, czyli standard. Niestety dalej sytuacja zaczęła niebezpiecznie przypominać rozwój wypadków z meczu przed rokiem. Począwszy gdzieś od 15 minuty, Barcelona zaczęła dominować. Kanonierzy wyglądali bezradnie w środku pola, obrońcy nerwowo wyprowadzali piłkę, a Blaugrana wykonywała koncert podań. Niestety nie jest to sztuka dla sztuki, ale bardzo skuteczna metoda kreowania sobie sytuacji podbramkowych.  Co gorsza, nasz najlepszy spec od przerywania akcji, Alex Song bardzo wcześnie otrzymał żółtą kartkę. Wcale jednak nie ostudziło to jego zapędów i dalej raz po raz popełniał faule na świetnie zastawiających piłkę rywalach. Krótko mówiąc, prawie całą pierwszą połowę spędziłem modląc się żeby nie wyleciał on z boiska. 

Co do szans Barcy, to najpierw Leo Messi próbował zabawić się z Wojtkiem Szczęsnym, a jego mięciutka podcinka o centymetry minęła lewy słupek bramki polskiego bramkarza. W 26 minucie nie mieliśmy już tyle szczęścia i po dwójkowej akcji z Messim, David Villa w swoim stylu wpakował piłkę do siatki między nogami golkipera Arsenalu. Futbolówka zatrzepotała w sieci również 13 minut później, ale tym razem, następca Maradony był na szczęście na spalonym.

Po pierwszej części spotkania, z piłkarzy Arsenalu można było wyróżnić Walcotta, Wilshera i Koscielnego. Dwaj pierwsi robili trochę szumu z przodu, a ostatni jako jedyny obrońca nadążał za inwencją Barcelony. Fabregas jakby za bardzo chciał i straty przeplatywał ze… stratami. Zapomniałem o Wojtku Szczęsnym, który bronił doskonale. Na koniec warto wspomnieć o dość niespodziewanym pojawieniu się w pierwszym składzie rekonwalescenta Nasriego, który jednak niczym szczególnym na początku się nie wyróżniał.

Co stało się w szatni - nie wiem, ale na drugą połowę gracze Arsenalu wyszli jakby napędzani nowymi bateriami. To oni kontrolowali tempo gry i rozgrywali swobodnie piłkę w środku pola. Inna sprawa, że wiele z tego nie wynikało. Do czasu. W 76 minucie, Gael Clichy cudownie przerzucił piłkę nad obrońcami kierując ją do Van Persiego. Ten dopadł do niej w pobliżu końcowej linii boiska i gdy wszyscy spodziewali się wrzutki, Holender stwierdził, że jego lewa noga jest dostatecznie dobra, żeby spróbować strzału z tego, super ostrego kąta. Miał rację! Po pięknym, atomowym strzale piłka znalazła się w sieci, a on sam mógł pobiec w objęcia uradowanego Arsena Wengera. Chwilę później było już 2-1! Tym razem Fabregas zagrał na wolne pole do Nasriego, który po kilku charakterystycznych dla niego zwodach ciałem genialnie dostrzegł nadbiegającego Arshavina. Filigranowy Rosjanin, który w drugiej połowie zmienił Songa, potwierdził jak przydatnym może być zawodnikiem i bardzo inteligentnym strzałem posłał piłkę obok interweniujących obrońców i bezradnego Valdesa.

Barca niczym podrażniony lew rzuciła się do ataków i w końcowym minutach miała swe szanse na wyrównanie. Ale heroiczna postawa Wojtka Szczęsnego i Koscielnego uratowała nam to, jakże cenne zwycięstwo. Tak jak remis z Newcastle był nie tylko remisem, ale również sporą plamą na psychice, tak to zwycięstwo to z pewnością wielki zastrzyk zaufania do swoich umiejętności dla piłkarzy Arsenalu. Grając zgodnie ze swoją piękną filozofią futbolu ograli prawdopodobnie najlepszy zespół w historii piłki nożnej. CHAPEAU BAS!!

Oto oceny piłkarzy Arsenalu:

Piłkarz
Nota:
Uzasadnienie:
Szczęsny
8/10
Wielki mecz Wojtka. Kilka świetnych interwencji na przedpolu i na linii. 2 razy doskonale wyczekał Messiego zmuszając go do nieprecyzyjnych strzałów. BRAWO!
Eboue
7/10
Jak za dobrych lat. Skuteczny z tyłu, aktywny z przodu.
Koscielny
8/10
Występ niemal idealny. Świetnie czytał grę i uprzedzał Katalończyków. Rzucał się by blokować strzały. Walczył za dwóch!
Djourou
6,5/10
Kilka słabszych momentów, ale jego współpraca z Koscielnym na stałym, dobrym poziomie
Clichy
7/10
Nieuważny przy pułapkach ofsajdowych, ale zrehabilitował się wspaniałą asystą.
Song (do 68’)
5,5/10
Mnóstwo fauli i niewiele czystych interwencji. Cud, że nie wyleciał z boiska z 2 żółtymi kartkami już w pierwszej połowie.
Wilshere
8/10
Doskonale spełniał swoją rolę. W pierwszej połowie niemal jedyny człowiek, który umiał utrzymać się przy piłce i zwodzić rywali.
Fabregas
6,5/10
Za bardzo chciał i wiele rzeczy mu nie wychodziło. Poprawił się w drugich 45 minutach.
Walcott (do 77’)
6,5/10
Robił dużo wiatru w pierwszej połowie, ale później zniknął z pola widzenia.
Van Persie
8/10
Dość nieporadny na początku, ale rozkręcał się z czasem. Autor super ważnego gola.
Nasri
7/10
Na początku niewidoczny, ale druga połowa należała do niego. Good to have you back Samir!
Arshavin (od 68’)
7,5/10
Wniósł dużo świeżości. Genialnie wykończył akcję dającą upragnione zwycięstwo. Dobrze, że nie popsuł tego wszystkiego mizernym odegraniem do Szczęsnego w samej końcówce.
Bendtner(od 77’)
-
Grał zbyt krótko by ocenić.

-





























3 komentarze:

Unknown pisze...

Oczywista sprawa, że byłem w tym meczu mocno za Arsenalem, i cieszę się, że dali radę. Jak zagrają mądrze na Camp Nou, to może się uda...no ale znowu dali dupy sędziowie. Niby ich tam jest teraz 5, ale bramy Messiego nie uznali, a powinni, niestety.

Michal pisze...

Też nie wiem po co ich aż 5...Co do spalonego to zablokowali video w slow motion tego zajścia i nie mogę się przyjrzeć dokładniej, jesteś pewien, że po interwencji Szczęsnego Pedro nie zagrał jeszcze piłki? Jak jesteś, to trzeba się cieszyć, że na naszą korzyść się tym razem pomylili.

Unknown pisze...

Widziałem parę powtórek, i jak dla mnie nie było tam spalonego. Nie ma co gdybać, jest 2-1, jest na razie umiarkowanie dobrze, mam tylko nadzieję, że się nie zesrają w majty na camp nou, bo nie ukrywam, że byłbym rad, jakby ktoś zastopował ten maraton spuszczania się nad grą Barcy.

Prześlij komentarz

Followers