Arsenal vs. Everton 2-1, decisione ridicola

2 lut 2011

Sędzia: Lee Mason
ARSENAL
2-1
EVERTON
Arshavin 70’,  Koscielny 76’

Saha 24’


Dzięki skutecznej drugiej połowie nadal jesteśmy w grze o mistrzostwo Anglii! O pierwszej połowie jednak wolałbym w ogóle nie pisać. Przez pierwsze 8 minut the Gunners nie wyszli ze swojej połowy, co zdarza się niezwykle rzadko. Grali wolno i niedokładnie, a jak już udało się sklecić jakąś sensowną akcję to wykończenie pozostawiało wiele do życzenia. Tak było w 15 minucie, kiedy Van Persie cudownie zagrał piętą do Fabregasa, a ten zamiast przetestować rękawice Tima Howarda, postanowił sprawdzić wytrzymałość banerów reklamowych 3 metry od bramki. Nieco później to Holender nie wykorzystał świetnego podania Wilshera z głębi pola. Przyjęcie piłki sprawiło mu mnóstwo trudności i strzał oddał chwiejąc się na nogach.

 To co zdarzyło się później można nazwać jedynie grandą, skandalem albo, jak to określił włoski komentator (oglądałem mecz na Sky Calcio), decisione ridicola. W 24 minucie skrzydłowy Evertonu, Seamus Coleman, zagrał piłkę do będącego 2 metry na spalonym Louisa Saha, który świetnym strzałem pokonał Szczęsnego.  Zanim piłka dotarłą do napastnika Evertonu dotknął jej, próbujący interweniować Gael Clichy. Jednak nie powinna być to jakakolwiek podstawa do uznania bramki. Interwencja Clichego była przypadkowa, a napastnik w momencie podania był daleko za obrońcami Kanonierów. Z resztą sami gracze w niebieskich strojach wydawali się mocno zdziwieni, że dostali taki prezent. Po stracie gola, Arsenal rzucił się do ataków, ale czynił to dość nieporadnie, dlatego do szatni Kanonierzy schodzili mocno niepocieszeni.

Druga połowa zaczęła się od dyskusji Fabregasa z Lee Masonem. Raczej nie rozmawiali o kobietach i winie, tylko o błędnej decyzji sędziego z 24 minuty. Mimo wszystko uważam, że Cesc za dużo wykłóca się z arbitrami. Od początku sezonu ciągle biega się o coś skarżyć jak dziecko w podstawówce, a obowiązki kapitana nie polegają tylko na tym. Na szczęście jak ogląda się jego podania to szybko można mu wszystko wybaczyć. W 70 minucie, gdy zaczęło się już robić na poważnie nerwowo, Hiszpan mięciutko wrzucił piłkę w pole karne, Destin nie zdołał jej skutecznie zbić, a Arshavin ze stoickim spokojem posłał ją obok bramkarza gosći. Welcome back Andrey! Arsenal wyraźnie złapał wiatr w żagle i po kilku minutach było już 2-1. Jak przez cały sezon nie strzelaliśmy goli z rożnych, tak nagle coś w tym elemencie zaskoczyło, a właściwie to zaskoczyła głowa Koscielnego. Krótko mówiąc precyzyjna wrzutka Van Persiego, a Francuz pewnie kieruje ją do bramki. W ostatnich minutach Kanonierzy zawzięcie bronili wyniku. Bacary Sagna, harujący jak wół, na pewno wyląduję po tym meczu w gabinecie masażysty. Walcott w końcówce też narzekał na uraz, ale jak tylko dostał dobrą piłkę na prawej stronie to przebiegł sprintem 40 metrów, więc o jego zdrowie chyba nie trzeba się martwić.
Poniżej moje oceny Kanonierów:

Piłkarz
Nota:
Uzasadnienie:
Szczęsny
6/10
Jedna doskonała interwencja w 1 połowie, poza tym miał mało pracy, przy bramce bez szans
Sagna
7/10
Jak zwykle bardzo solidny
Koscielny
8/10
Kilka świetnych interwencji i arcyważna bramka.
Djourou
6,5/10
Minimalnie gorszy występ, kilka razy dał się przejść.
Clichy
8/10
Wyborny występ. Zawsze miał największe serce do walki, ale w tym sezonie dołożył do tego solidność w obronie. Jego rajdy lewą stroną to miód na moje oczy.
Song (do 45’)
6/10
Mało widoczny w pierwszej połowie, doznał kontuzji po starciu ze Szczęsnym.
Wilshere (do 69’)
6/10
Jedno doskonałe podanie do Van Persiego, poza tym przeciętnie.
Fabregas
7/10
Wizja i precyzja - te słowa określają każdy występ Hiszpana. Musi popracować tylko nad strzałami.
Walcott
5,5/10
W stylu Walcotta z przed 2 sezonów – jeździec bez głowy
Van Persie
7,5/10
Bardzo aktywny i waleczny. Świetny strzał z wolnego i asysta.
Rosicky(do 62’)
5/10
Starał się, ale nic z tego nie wychodziło
Diaby(od 45’)
6/10
Dość ślamazarnie się poruszał, ale błędów nie popełniał.
Arshavin (od 62’)
8/10
Jego wejście bardzo ożywiło ataki Kanonierów. Jak zawsze aktywny, ale wreszcie skuteczny! Man of the match
Bendtner (od 69’)
6,5/10
Nic wielkiego nie pokazał, ale również nie raził dziś stratami.


















Typowana 11: Wytypowałem dobrze 10 graczy, którzy wyszli w pierwszej 11



4 komentarze:

Unknown pisze...

Jak to Bendtner nic nie pokazał? A przewrotka? :D zejdź już z niego :) Dobra druga połowa Arsenalu, ale Van Persie w II połówce zasłużył na czerwoną kartkę..Miał spinę z Heitingą, przy której chamsko go odepchnął. Potem dostał żółtą, a jeśli sędzia zauważyłby wcześniejsze zachowanie, Van Persie Out.

Michal pisze...

Masz racje, zapomnialem o przewrotce. Nie byl to grozny strzal, co nie zmienia faktu, ze ladnie sie zlozyl i powinienem byl to odnotowac. Co do Van Persiego to nie wiem, czy zwrociles uwage na tania symulke Artety przy faulu, za ktory Holender ujrzal zolta kartke? Van Persiego zostawilbym w spokoju, za to Fabregas pewnie oberwie od Football Associaton za to,ze bluznil do sedziego schodzac do szatni.

Unknown pisze...

http://www.arsenal.com/news/news-archive/surgery-rules-fabianski-out-for-the-season
good news!!!!;)

Michal pisze...

Nie wiem, czy wiesz, ze skontuzjowal go niejaki Wojtek Szczesny. Rozgrzewal go przed ktoryms z meczow i tak mocno strzelil, ze Lukaszowi przy interwencji poszedl bark...

Prześlij komentarz

Followers